Playstataion Plus

środa, 11 stycznia 2012

Call of Duty - recenzja

Now the wind has lost my sail Now the scent has left my trial Who will find me Take care and side with me Guide me back Safely to my home Where I belong... Once more
Wojny nie wygrał jeden człowiek; wygrały ją życia tysięcy. Tymi słowami (lub bardzo podobnymi) rozpoczyna się jedna z dwóch najlepszych gier FPP osadzonych w realiach Drugiej Wojny Światowej (pierwszą jest oczywiście Medal of Honor). Call of Dutyprzeżyło już ponad rok nadal utrzymując swą wysoką pozycję na listach najlepszych gier i warto ją sobie przypomnieć chociażby z dwóch powodów - pierwszy (dla miłośników historii): niedługo ukarze się do niej dodatek i warto się zainteresować pierwszą częścią by mieć jako takie pojęcie o tym, co nas czeka; drugi (dla materialistów;): w mistrzostwach świata organizowanych co roku przez CPL (Cyberathlete Professional League), a są to zawody, gdzie gra się m.in. w interesującą nas grę, jest do wygrania ćwierć miliona (250.000) dolarów (więc chyba opłaca się poćwiczyć?). Poniżej przedstawiam krótką recenzję dla zainteresowanych (czyt. Tych, którzy jeszcze nie grali).
Where is my star in heaven's bough Where is my strength, I need it now Who can save me
Jesteś sam I musisz się do tego przyzwyczaić. Twój oddział, kumple, czy też po prostu inni tacy jak ty wysłani na rzeź nie uratują cię od nieuniknionego, śmierć możesz odegnać będąc czujnym i zawsze gotowym do zadania ciosu, który uprzedzi ten nadchodzący ze strony twojego przeciwnika. To znaczy - musisz szybciej kliknąć niż komputer (czy też człowiek). Jesteś daleko od domu...
Druga Wojna Światowa jest częstym tematem filmów, książek, no i oczywiście naszych ulubionych - gier komputerowych. W Medal of Honor mogłeś się poczuć jak bohater ,,Szeregowca Rayana" w czasie lądowania Aliantów w Normandii. W Call of Duty możesz się pobawić w snajpera prosto z filmu ,,Wróg u bram", ale nie uprzedzajmy faktów... Amerykanin, Anglik i Rosjanin. (Jak w dowcipie.) Trzech ludzi, trzy różne drogi. Drogi, którymi będziesz się poruszał na zmianę w czasie grania w Call of Duty. Każda ze ścieżek jest inna i pokazująca różne oblicza wojny w różnych częściach Europy - od Francji przez Niemcy po Rosję (i pokłady okrętów). Od zabawy w sapera i komandosa po snajpera.
Twoją siłą jest uzbrojenie każdej ze stron ze swoimi wadami i zaletami; zostało ono realistycznie odwzorowane, od 45. po Panzerfaust. Zadbano nawet o to, by twój karabin od czasu do czasu się zaciął. W każdym razie jest w czym wybierać (a jeśli chcesz wypróbować niemieckie technologie to zawsze możesz zabierać broń leżącym nieprzyjaciołom) i zapewne często uratuje ci ono życie.
Lead me to my destiny Guide me home Safely to my home Once more
Twoim przeznaczeniem jest zwyciężać to jest oczywiste... Dzięki czterem poziomom trudności gra powinna spodobać się zarówno zielonym (znaczy amatorom a nie członkom Greenpeace) jak i weteranom (dla których jest tryb Veteran właśnie, a charakteryzuje się on brakiem apteczek na planszy co może trochę utrudnić życie i doprowadzić do częstszego używania save'a, który nomen omen może być zrobiony w dowolnym momencie). W tej ilości trybów, dobrze zakamuflowany kryje się jeden (i chyba jedyny) minus CoD, tzn. gra jest krótka - na drugim poziomie trudności wystarczy jakieś 12 godzin, a na 4 - góra 20, jednak Multiplayer pochłania znacznie więcej czasu i jest wyjątkowo przyjemny (jak tylko może być przyjemne strzelanie z karabinu snajperskiego w głowyznajomych). Ci, którzy przeżyli wrócili do domów. Wojny się jednak nie zapomina...
Guide me back Safely to my home Once more
Call of Duty również trudno jest zapomnieć. Grafika - zestarzały się jedynie rośliny; nie jest to może Doom 3 albo HL2, jednak postacie są  n a p r a w d ę realistyczne tak samo jak i budynki, dymy, wybuchy, etc. itp. Dzięki temu możliwym jest granie w CoD na względnie słabszym sprzęcie (wystarczy GeForce2 z 64 MB RAM'u, procek 800 i 128 MB RAM'u, jednak przy takiej konfiguracji jakość obrazu pozostawia co najmniej trochę do życzenia). Może razić względnie niewielka ilość krwi, ponieważ zmniejsza to realizm rozgrywki, a co za tym idzie również i dramatyzm przedstawionych wydarzeń.
Dźwięk w CoD to przede wszystkim odgłosy pola bitwy - wystrzały i wybuchy, oraz wydawane krzykiem rozkazy, ale i muzyka w grze występuje i jest naprawdę doskonała (czuję pewien sentyment do dźwięków orkiestry symfonicznej). Echa wystrzałów długo po wyłączeniu gry pozostają w pamięci.
But how can I go on? How can I go on this way...
Suma sumarum - koniec i bomba, a kto nie grał ten trąba. Koniec. Nie napisałem o minusach? Napisałem, a że był tylko jeden... Chwała twórcom.
P.S. W recenzji wykorzystałem słowa piosenki zespołu Queen - ,,Guide Me Home"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz