Playstataion Plus

niedziela, 15 stycznia 2012

Assassin’s Creed

Wielki Zawód

Assassin's Creed
Assassin’s Creed... Tytuł głośny, tytuł reklamowany, tytuł oczekiwany... Tuż po wypuszczeniu pierwszych filmów z gry, rozpaliła ona umysły setek graczy. Jest to jedna z najbardziej wyczekiwanych w tym roku pozycji na next-geny. Prawdziwa marka i silna, wypracowana jeszcze przed premierą gry, licencja.
Konkurencja na polu tzw. skradanek, mimo że nieliczna, jest różnorodna i przede wszystkim – mocna. Mamy świetną, znaną z PC serię Thief (+ 3-cia część na Xa), konsolowe i kultoweTenchu (o ninjasach w feudalnej Japonii), spadkobiercę duchowego tej serii w postaci ShinobidoHitmana, serięMGS czy Splinter Cell. Czy jest wśród nich miejsce? Czy jest powód, żeby robić jeszcze jedną grę w tym gatunku? Grę niebezpiecznie inną, lecz zarazem podobną w założeniach? Otóż... nie. Nie ma miejsca na kolejną skradankę. Nawet z innymi założeniami, nawet osadzoną w innych klimatach. A Assassin’s Creed nie jest taką grą. Nie jest nawet pełnowartościową skradanką. Dostajemy niezwykły miks gatunkowy… ale o tym trochę później.

Z czym się je Assassyna?

Fabuła tej pozycji jest... skomplikowana. Nie mamy zamiaru psuć nikomu zabawy, więc ogólnikowo: rzecz dzieje się zarówno w przyszłości jak i przeszłości, dotyczy zabaw z genetyczną pamięcią oraz wielkich, złych korporacji. Jednak zasadniczą część rozgrywki spędzimy w skórze Altaira – zabójcy należącego do słynnego Zakonu Assassynów. Nasze zadanie jest proste – zabić dziewięciu wysoko postawionych ludzi (którzy swoją drogą, są postaciami historycznymi).
Assassin's Creed
W czasie gry wojażować będziemy po sporym kawałku Bliskiego Wschodu. Zwiedzimy wiele obszarów, w tym trzy wielkie miasta: Jerozolimę, Damaszek oraz Akkę. Miasta te są ogromne, świetnie zbudowane, pełne życia i niesamowicie klimatyczne. Każda z metropolii różni się stylem architektonicznym, ogólną kolorystyką, ubiorami mieszkańców i kilkoma innymi szczegółami. Jednak wszystkie są pełne ulic, dachów, są podzielone na dzielnice oraz zaludnione przez najróżniejsze postacie. Oczywiście, na początku nie mamy dostępu do wszystkich miast, czy też danych obszarów w każdym z nich. Jednak z czasem, kiedy możemy już między nimi podróżować (na koniu!), możemy doznać uczucia grania na zupełnie nowym niż dotychczas poziomie. Poznamy świetny, rozbudowany i przemyślany świata, który pokazuje jak mogą wyglądać pozycje na next-geny.

Czym jest Assassyn?

Gameplay opiera się na mieszance kilku elementów. Całość obserwujemy z perspektywy trzeciej osoby (TPP), z niewielką możliwością zmiany kamery (np. w czasie walk). Aby wypełnić główną misję gry i stracić tych kilku nieszczęśników, musimy dokładnie poznać miasto, zdobyć informację oraz poczekać na odpowiedni moment do wykonania zlecenia. Brniemy w masie ludzi, bądź też skaczemy po dachach, odszukujemy punkty nawigacyjne i walczymy. Całość jest zróżnicowana, lecz szybko staje się monotonna. Nasz assassyn jest niesamowicie zwinny, szybki, potrafi wspinać się po ścianach, skakać na złamanie karku w stogi siana, walczyć z kilkoma wrogami naraz oraz ukrywać się. Rozgrywka opiera się na omijaniu strażników, wynajdywaniu odpowiednich punktów do nawigacji, przebieraniu się za mnicha (celem uniknięcia podejrzeń) i stosowaniu stealth killów.
Assassin's Creed
Jednak, żeby osiągnąć nasze cele, musimy często zdobywać informację oraz wykonywać zadania dla innych assasynów: zabić kogoś, ukraść coś, podsłuchać rozmowę... Boli w grze, że nie można rozmawiać prawie z żadną z postaci, a misje przyjmuje się w dziwaczny sposób. Podsłuchiwanie odbywa się w sposób debilny (trzeba znaleźć miejsce do siedzenia, żeby kogoś podsłuchać), kradzieże są proste, a ciche zabójstwa banalne. Ogólnie cała gra należy do w miarę łatwych – możliwości naszego zabójcy są ogromne, zaś przeciwnicy do bystrych nie należą... Z czasem zdobywamy coraz lepszy ekwipunek, nowe zdolności, zaś wrogowie robią się coraz bardziej podejrzliwi. Walki z grupami przeciwników są efektowne – polegają na kombinacjach ciosów, przechwytach i szybkich pchnięciach. Walki z konia już tak efektowne nie są – mimo to na pewno w ciekawy sposób urozmaicają rozgrywkę. Pościgi, które ruszają za nami po każdym zabójstwie, wywołują zastrzyk adrenaliny, a gubienie ogona jest na pewno jednym z najlepszych motywów w grze. Do tego dochodzą nam niesamowite akrobacje, błyskawiczne ucieczki w tłum, przesłuchania oraz dynamika niespotykana dotychczas dla tego typu akcji. Jednak... brak tego czegoś...

Jak wygląda Assassyn?

Muzyka i voice acting prezentują dobry poziom – klimatycznie, profesjonalnie, filmowo rzec można. Grafika jest świetna, dopracowana, mocarna. Ostre tekstury, oświetlenie w czasie rzeczywistym, wielowymiarowe cienie, mocne nasycenie kolorów, interakcja z otoczeniem... Jednak elementem masakrującym gałki oczne, jest animacja głównego bohatera – jedynie Uncharted na PS3 może mu obecnie pod tym względem podskoczyć. Altair jest świetnie animowany, posiada tysiące ruchów, a patrzenie jak wykorzystuje najmniejsze nierówności budynków do swoich karkołomnych akrobacji, wywołuje szerokiego banana na twarzy. Ogólnie oprawa szokuje, czuć wręcz gorąco słońca, smród przechodniów i piasek pod stopami.
Assassin's Creed
Jeżeli dołożyć do tego banalne, ale miodne sterowanie, to mamy pozycję wybitnie rozrywkową, która może się okazać grą życia dla wielu graczy. Pozycja wysoko­budżetowa, klimatyczna jak niewiele obecnych gier, łatwa w obsłudze, lecz przyś­pie­szającą bicie serca. Jednak ma jedną wadę. A zwie się ona...

Pogrzeb Assassyna...

Monotonia... Wszystkie główne zadania posiadają podobny schemat – co prawda swoboda w wykonywaniu ich jest duża, jednak brakuje jakiegoś większego zagrożenia, czy logiki w działaniach wrogów. Do tego mamy masę upierdliwych bugów np. możemy zabijać kogoś od tyłu i szybko przebierać się w mnicha, a straże nie będą nawet podejrzewać gracza o zabójstwo. Misje dodatkowe nie należą do ciekawych – ot zbieranie flag, czy ratowanie mieszkańców... Do tego nie można praktycznie wchodzić do żadnych budynków, a samo ukrywanie się i stosowanie zabójstw z zaskoczenia nie jest nawet w jednej dziesiątej tak zabawne jak w Tenchu. O tym, że nie trzeba specjalnie kombinować, żeby wykonać każda misję, nawet nie wspominam... Na pewno niektórych to nie zrazi i przyjmą oni grę z otwartymi ramionami. Zresztą co tu dużo ukrywać – oceny dla gry są tak nierówne, że podobnych nie było od czasu Killer 7. Przewija się skala od 65% do 100%. To tylko świadczy, że obok gry nie można przejść obojętnie.

Smutna końcówka

Zapewne właśnie wyłania się wam obraz gry średniej. Jednak to nieprawda – pograć Altairem, wspinać się na budynki, uciekać przed strażnikami, wciągnąć się w ten niesamowity klimat, to coś naprawdę pięknego. Coś czego jeszcze nie było. W żadnej innej grze nie mamy tak zwinnego bohatera, w żadnej nie ma tak wspaniale żyjących miast... Walki, mimo że nie pierwszorzędne, to bawią, ciche zabójstwa są mocne, szybkość i finezja z jaką porusza się bohater wprawiają w osłupienie, a scenariusz bawi i zaskakuje. Tylko, że trzeba czekać na patcha, na dodatkowe misje, na urozmaicenia, które zapewne będzie ofiarował sequel.
Assassin's Creed
W obecnej formie gra jest nieoszlifowana. Wystarczyłoby poprawić błędy, urozmaicić misje, podnieść poziom trudności i lekko skorygować system walki. Wystarczyłoby tak niewiele, aby gra była ideałem. I to boli. Miała być rewolucja, jest gra bardzo dobra, acz momentami nużąca. Dlatego ta recenzja składa się z wymieniania uchybień twórców – żeby pokazać po prostu, czego zabrakło do tytułu gry roku. Być może ocena zmieni się po wydaniu patcha przez Ubisoft. Mimo to, grę polecamy – jest niewielki przełom, jest świetny gameplay – czego chcieć więcej w czasach, w których rynkiem rządzą FPP-y i MMORPG-i?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz