Playstataion Plus

poniedziałek, 6 lutego 2012

Far Cry

Po tylu latach chciałbym wrócić do jakże ekscytującej oraz dziwnej gry.

Far Cry to gra z gatunku FPS, doskonała pod względem graficznym, pozwalająca na odwzorowanie ogromnych połaci terenu. Jako Jack Carver wyruszysz na tropikalną wyspę, która okaże się być piekłem na ziemi.
Far Cry jest na pierwszy rzut oka zwyczajną grą z gatunku FPS, propagującą widok z perspektywy pierwszej osoby. Jednak porzucając pozory, stajemy przed niesamowitą grą akcji, wykorzystującą do granic możliwości rozległe (i chodzi tutaj o naprawdę wielkie, dające się bacznie obserwować) środowisko. Już samo pole widzenia, według autorów ponad 800 metrów, podczas patrzenia na bajeczną zatokę czy gęsto zarośniętą dżunglę pozostawia inne tego typu produkcje daleko w tyle, niejednokrotnie zapierając dech w piersiach ogromem szczegółów i jakością grafiki.
Historia przedstawiona przez autorów jest ciekawym wstępem do całej opowieści. Główny bohater, Jack Carver, chcąc oderwać się od społeczności wielkich miast rozwinął niewielki biznes przewoźniczy na południowym Pacyfiku. Zgłosiła się do niego urodziwa dziennikarka, z prośbą o przetransportowanie jej w rejon wysp Mikronezji. Oczywiście hołdując zasadzie - pięknym kobietom nie należy odmawiać, nasz bohater zgodził się wykonać to zadanie, wyglądające na prostą wycieczkę po słonecznych rejonach. Niestety zaraz po dotarciu na miejsce, jego łódź została ostrzelana i zatopiona przez nieznane jednostki militarne, piękna pani gdzieś przepadła, a Jack został sam na sam z mieszkańcami wyspy. Niestety okażą się to być nie tylko krwiożercze zwierzęta, a jego głównym celem będzie… przetrwanie i znalezienie wyjścia z tego piekła na ziemi.
Rozgrywane na bardzo rozległym i zróżnicowanym terenie zadania nie są z góry narzucone. Gracz penetrując okolicę, sam natknie się na problemy czy łamigłówki, wymagające spełnienia określonych warunków, by móc kontynuować wędrówkę w poszukiwaniu zaginionej dziennikarki i sposobu wydostania się z tej przeklętej wyspy. Zwiedzi przy tym nie tylko niebezpieczne, gęsto porośnięte tropikalną roślinnością lasy czy gorące plaże, które są wizytówką tej gry. Autorzy postarali się również w odtworzeniu ciekawych kompleksów, zarówno podziemnych, jak i wnętrz budynków. Zróżnicowanie to jest szczególnie wyraźne podczas dobierania odpowiedniego arsenału w razie zagrożenia - na przestrzeniach doskonale spisze się karabin snajperski, pozwalający na eliminacje celów z ogromnych odległości. W pomieszczeniach natomiast najlepiej zda egzamin strzelba, doskonała na niewielkie dystanse.
Równie ciekawym elementem Far Cry są przeciwnicy, a dokładnie rzecz biorąc - sztuczna inteligencji (AI). Autorzy zrezygnowali zupełnie z zachowania opisywanego skryptami (gotowymi schematami). Oponenci reagują w czasie rzeczywistym na poczynania gracza, jeśli tylko go zauważą. Już szmer czy jakiś dziwny odgłos działa na nich jak czerwona płachta na byka. Do tego nie trzymają się konkretnych połaci terenu i potrafią go wykorzystać, chowając się za przeszkodami czy zachodząc gracza z kilku stron jednocześnie. Jeśli już go wytropią, potrafią ścigać jak psa przez cała wyspę. A wyżsi ranga oficerowie są w stanie wezwać okoliczne posiłki na pomoc w łapaniu zbiega.
Poza rozbudowaną rozgrywką single-player Far Cry umożliwia grę wieloosobową. Gracz może stawić czoła żywym oponentom na różnego rodzaju mapach - otwartych zamkniętych, w kilku trybach (np. Deathmatch czy Capture the Flag).

Winter Sports 2012

Winter Sports 2012 to gra sportowa skupiająca się na dyscyplinach zimowych. Rywalizować możemy w dziesięciu konkurencjach, z narciarstwem alpejskim czy snowboardem na czele. Produkcja studia 49Games cechuje się prostą, pozbawioną wodotrysków grafiką.
Winter Sports 2012 to symulator sportowy przedstawiony w konwencji zimowych Igrzysk Olimpijskich. Siódmy sezon serii oferuje fanom sportu dziesięć rodzajów dyscyplin. Wśród nich znajdują się trzy zupełnie nowe, które pojawiają się w serii po raz pierwszy. Są to curling, ski cross i speedway na lodzie. Poza tym gracze mogą spróbować swoich sił również w bardziej tradycyjnych sportach zimowych, takich jak skoki narciarskie, jazda na snowboardzie w stylu dowolnym (freestyle), narciarstwo alpejskie (w kategoriach zjazd, slalom, slalom gigant i Super-G), łyżwiarstwo szybkie na torze krótkim (short track). We wszystkich powyższych dyscyplinach można zmierzyć się z przeciwnikami komputerowymi, ale także z innymi graczami w trybie wieloosobowym.
W grze każdy może stworzyć własnego, indywidualnego zawodnika, którym stanąć można do walki o nagrody w trzech trybach rozgrywki – zawodach pucharowych, pojedynczych, a także w wyzwaniach, których jest ponad 30. Celem gry jest oczywiście uzyskanie jak najlepszego wyniku, pobicie rekordu, zdobycie jak najwyższego miejsca na podium i medalu koloru jak najbardziej cenniejszego kruszcu.

Napoleon: Total War

Samodzielna gra z cyklu Total War, bazująca na rozwiązaniach poprzedniczki - Empire: Total War. Akcja jest ściśle powiązana z historią podbojów Napoleona Bonapartego, od pierwszych kampanii we Włoszech, po bitwę pod Waterloo.
Napoleon: Total War to szósta z kolei pozycja, należąca do jednej z najbardziej uznanych na świecie serii strategii turowych/RTS, jaką jest Total War. Producentem gry, podobnie jak wszystkich poprzednich części, jest Creative Assembly. Studio poza cyklem strategii stworzyło także gry Stormrise oraz Viking: Battle for Assgard.
Tym razem akcja gry przenosi nas w czasy epoki napoleońskiej, w sam środek burzy, która przetacza się przez dziewiętnastowieczną Europę. Napoleon: Total War podzielony jest na trzy kampanie: włoską (lata 1796 – 1797), egipską (1798 – 1800) oraz europejską (1805 – 1812). Rozgrywka rozpoczyna się od kampanii w północnych Włoszech i od tego momentu przechodzimy przez kolejne fazy - najpierw wzrostu znaczenia republiki francuskiej, aż do schyłku cesarstwa. Mamy szansę wcielić się w samego Napoleona Bonaparte lub w jednego z przywódców koalicji antynapoleońskiej, do której należały Rosja, Austria, Prusy i Anglia. Zaczynając grę generałem Napoleonem Bonapartem wędrujemy przez Włochy i Egipt, kierując losami nieustraszonego wodza, by dotrzeć do inwazji poprowadzonej przez Cesarza Francuzów na Moskwę. Otrzymujemy szansę stawienia czoła problemom, jakie napotykał i zrozumienia decyzji, które musiał podjąć, by zwyciężyć. Gra pozwala także na udział w kilku historycznych bitwach, wśród których znalazły się starcia pod Austerlitz, Ligny, Borodino, Waterloo, Lodi, Arcole, Bitwa pod Piramidami czy pod Trafalgarem.
Napoleon: Total War nie jest już tak bardzo rewolucyjną strategią jak Empire, posiada natomiast wszystkie sprawdzone rozwiązania w niej zawarte. Mowa tu głównie o możliwości toczenia potyczek zarówno na lądzie, jak i na morzu w pełnym widoku 3D, szczegółowych mapach każdej z kampanii i rozszerzonych mechanizmach dyplomatycznych. Gra oferuje również szereg nowych rozwiązań wydatnie uatrakcyjniających zabawę. Znacznemu rozbudowaniu uległy opcje dyplomatyczne. Możemy teraz stawiać innym nacjom żądania i domagać się by zerwały dany sojusz, wypowiedziały komuś wojnę, lub wprowadziły embargo. Dodano również system wyżywienia wojsk. Gdy zmuszamy naszych wojaków do przedzierania się przez ciężkie tereny, żołnierze zaczynają umierać z głodu. W ekstremalnych przypadkach możemy w ten sposób stracić całą armię. Kluczową rolę odgrywają teraz szpiedzy, którzy nie tylko zbierają informacje o wrogich armiach, ale mogą też sabotować i opóźniać ich przemarsz. W trakcie bitew nowego znaczenia nabrali także generałowie, którzy dodatkowo mogą zagrzewać do boju żołnierzy lub zbierać ich w karne oddziały, kiedy próbują uciekać z pola walki.
Wyraźnie poprawiono również sztuczną inteligencję w każdym aspekcie gry. W trakcie kampanii kontrolowane przez komputer nacje zachowują się znacznie bardziej logicznie. Natomiast podczas bitew pokonanie wrogów sprawia więcej problemów niż w Empire, a nasze jednostki reagują na rozkazy znacznie szybciej i sprawniej. Potyczki morskie wzbogacono o naprawy statków w trakcie samej bitwy. W sumie do dyspozycji grających oddano 322 unikatowe jednostki oraz bardziej zaawansowane technicznie uzbrojenie.
Postać głównego bohatera została rzucona w wir walki - jako że Napoleon zawsze brał czynny udział w bitwie, również w grze dowodząc pośród szeregów swoich żołnierzy podnosi ich morale. Szczególnie interesującą i cenną jest nagroda otrzymywana za dokonanie ważnych rzeczy szybciej niż dokonał tego faktycznie Napoleon.
Pod względem graficznym widać postęp od czasu Empire: Total War. Ulepszone zostały budowle na polu bitwy, bardzo dokładnie odwzorowano otoczenie oraz takie detale, jak przeróżne dymki i chmury. Producent postarał się także o znacznie więcej różnych twarzy żołnierzy, niż to miało miejsce w poprzednich częściach. Zmianie ulegają pory roku i pogoda, która ma swój wpływ na przebieg walk np. deszcz niekorzystnie wpływa na proch strzelniczy. Całość jest oddana bardzo realistycznie.
Tryb multiplayer w Napoleon: Total War gwarantuje pełną funkcjonalność - również tutaj dostępne są osiągnięcia na Steamie, gameplay’owe bonusy, czy edytor umundurowania. W czasie rywalizacji możliwa jest komunikacja głosowa, oraz możliwość rozegrania dowolnego starcia w trybie kampanii z żywym graczem, który poprowadzi do walki jednostki przeciwnika.
Cena 50 zł

niedziela, 5 lutego 2012

Mirror`s Edge - recenzja

Mirror's Edge od samego początku zapowiadało się na wyjątkową pozycję. Gra produkowana przez Szwedów z DICE, twórców wyśmienitej serii Battlefield, miała opierać się na jednym elemencie - jak najszybszym pokonaniu drogi między punktem A i B za pomocą swoich kończyn oraz wykorzystując w przemyślany sposób przeszkody - krótko mówiąc, parkour.

Graficzna koncepcja miasta


mirrors edge

Aby jednak nie było to jałowe bieganie, trzeba było dodać jakąś kampanię, która nadałaby temu wszystkiemu sens. I owszem, uczyniono to, chociaż niestety nie powiem wam dużo na temat fabuły, oprócz tego że jest. Czemu? A to już zasługa jednego z internetowych recenzentów, który uznał, że jak on przewidział wszystkie zwroty akcji, to pozostali również, więc nic nie stoi na przeszkodziepospoilerować w wideorecenzji. Notabene równie "genialni" byli swego czasu recenzenci Hypera, którzy swój materiał dotyczący Neverwinter Night upiększyli wszystkimi filmikami w grze, włącznie z końcowym. Genialne co nie? No ale dość tej dygresji.

Próba szybkiego pokonania pierwszej misji 




W efekcie pierwsze 1/4 fabuły znałem, jest ona wszystkim doskonale znana ze zwiastunów i zapowiedzi - żyjemy w totalitarnym, acz niesamowicie czystym mieście. Nasza Faith buntuje się przeciw takiemu porządkowi i przyłącza się do tajnej organizacji sprinterów, która przekazuje pakunki klientów do miejsc docelowych. Niestety, (nie)spokojny żywot zostaje zakłócony przezmorderstwo kandydata na burmistrza, w które została wrobiona siostra bohaterki. Musimy jej oczywiście pomóc. Dalsze 2/4 to rozwój wątku, cokolwiek jednak słabo opisanego, wiele rzeczy jest niewiadomych albo ledwo rozwiniętych. Tak czy inaczej przyjemności z odkrywania dalszych losów historii nie miałem za wiele, dzięki wspomnianym spoilerom. Ostatnia 1/4 kampanii to już zakończenie, niewiele mówiące, bo gra ma mieć przecież sequele.

Grafika do odblokowania - blok więzienny, wycięty z gry


mirrors edge

Tak więc niestety fabułę musiałem spisać na straty, nie powiem wam nawet, czy rzeczywiście łatwo ją przewidzieć, bo jak przewidywać coś, co się wie? Tak czy inaczej, może ona niektórych zainteresować, szczególnie dzięki ukazaniu jej poprzez animowane scenki, inni jednak potraktują ją tylko jako pretekst do biegania po planszach.

Misji jest 10. Gra daje się przejść w dwa dni, trudno więc mówić o szczególnie długim czasie rozgrywki. Wiele z czasu spędzonego nad grą to próba pokonania kilku, szczególnie trudnych fragmentów. Mirror's Edge nie jest z pewnością łatwą grą, szczególnie dla tych, którzy ze zręcznościówkami są na bakier. Co prawda samo znalezienie sposobu dostania się gdzieś nie jest jakoś nadzwyczajnie trudne, szczególnie przydaje się zaznaczanie przez grę ważnych obiektów na czerwono, ale sama realizacja, już tak.

Nie przypomina wam to Cytadeli z Half-Life 2?


mirrors edge

Nie raz zdarza się, że biegamy, skaczemy i spadamy, ładujemy grę, biegniemy, skaczemy i spadamy, ładujemy grę, biegniemy, skaczemy i spadamy, ładujemy grę, biegniemy i spadamy za krawędź, ładujemy grę, skaczemy i spadamy, ładujemy grę, biegniemy i skaczemy i... nie spadamy! Z radością biegniemy dalej i... spadamy. I tak w kółko przez najbliższe 10-15 min., dopóki nie uda się wszystkiego połączyć w zgrabną, ciągłą sekwencję ruchów. Czasami zdarza się, że mamy do czynienia z etapem pełnym wrogich jednostek. Wtedy więc zazwyczaj biegniemy, próbujemy rozbroić przeciwnika i giniemy od kul, ładujemy grę, biegniemy, próbujemy uderzyć przeciwnika i giniemy od jego kolby, ładujemy grę, biegniemy, próbujemy rozbroić przeciwnika, udaje się to nam, ale zastrzelił nas jego kumpel stojący 5 m dalej, ładujemy grę...Dobrze, że punkty zapisu w grze są rozsiane często i gęsto.

Próba pobicia czasu na jednej z plansz w trybie wyścigu na czas


I, co najważniejsze, chciało mi się starać, miałem motywację aby, pomimo frustracji, zdenerwowania i paru niezbyt ładnych słów, pokonać dany etap gry. Dzieło DICE po prostu gra na naszej ambicji. Łatwe, płynne fragmenty gry, gdzie udaje się nam uzyskać tzw. stan flow, czyli wręcz automatycznego pokonywania przeszkód, co daje ogromną radość i satysfakcję, przeplata z fragmentami, kiedy nie możemy pokonać kilkunastometrowego odcinka. To niczym uderzenie rękawicą w twarz i szydercze powiedzenie "co, nie potrafisz przejeść tego? Ha!". Tak więc z wyniosłą dumą siedzimy i ślęczymy, póki nie przejdziemy. A jak przejdziemy jesteśmy przepełnieni satysfakcją.

I radością, bo gra się w Mirror's Edge po prostu wyśmienicie. Sama idea skakania oraz szybkiego biegania nie jest może nowa, ale to samo w perspektywie FPP już tak. I jak się okazuje, to strzał w dziesiątkę. Gra nabiera niesamowitego smaczku dzięki możliwości obserwacji, jak Faith wykonuje wszystkie wyklikane przez nas ruchy za pomocą swoich rąk i nóg,jak się porusza. Z drugiej strony odczuwa się coś z pogranicza irytacji oraz współczucia, kiedy po raz dziesiąty słyszy się odgłos łamanego karku.

Zagadka: na czym stoimy?


mirrors edge

Walka w tym tytule jest równocześnie całkowicie niechciana. Co prawda możemy strzelać, co prawda możemy walczyć wręcz, ale nie jest to ani zbytnio przydatne, ani zbytnio interesujące. W momencie kiedy zamiast szybkiego rozbrojenia lub walki mogłem wybrać szybki ruch między barierkami, to zazwyczaj wybierałem to drugie. Szkoda tylko, że są momenty w grze, kiedy musimy walczyć.

No tak, wszystko pięknie, ale co zrobić po skończeniu kampanii? Wtedy pozostaje nam tylko jedno, śrubowanie wyników szybkości przejścia poszczególnych rozdziałów oraz plansz. W pierwszej opcji, tzw. gonitwie musimy zrobić to samo co w kampanii, ale tym razem po prostu szybciej. Swoją drogą z limitów wynika, że grę po dniach treningu można przejść w mniej niż półtorej godziny. Natomiast na planszach w trybie wyścigu na czas musimy przebiec pomiędzy kolejnymi checkpointami w jak najkrótszym czasie. Motyw doskonale znany z gier wyścigowych. I co ciekawe, doskonale zdaje egzamin. Tyle mogę powiedzieć po ostatnich kilku godzinach prób zaliczenia najniższego czasu klasyfikacji. Dzięki pomocy solucji z YouTube (ta...) udało mi się to na dwóch planszach, chociaż nawet pomimo podpowiedzi nie było łatwo. Dość powiedzieć, że raz do zdobycia 3 gwiazdek za czas zabrakło mi 3 setnych sekundy. Aby nadrobić ten nieszczęsną stratę musiałem spędzić kolejne pół godziny. Wolę nie myśleć ile musiałbym siedzieć nad grą, aby pokonać kogoś z Top10 najlepszych graczy.

Druga plansza w wyścigu na czas 



Teraz słówko o sterowaniu, niejako najważniejszej kwestii technicznej w tym tytule. Ja, człowiek który ma do czynienia padem tylko przy rozgrywkach w Fifę 09, muszę przyznać, że opanowanie sterowania za pomocą tego kontrolera nie było zbytnio trudne. Ba, udało mi się nim przejść nawet całą grę! Jedynym zgrzytem było to, że gra dziwnie interpretowała ruch moim lewym analogiem i przechylenie go do przodu oznaczało ruch Faith do tyłu. Szybko się do tego jednak przyzwyczaiłem. Do tandemu myszka + klawiatura podchodziłem dość nieufnie, z racji przykrych doświadczeń z innymi portami z konsol, ale żeby nie być gołosłownym postanowiłem spróbować chwilę pograć na nim i... jestem bardzo mile zaskoczony. Może to efekt przyzwyczajenia i po prostu pewnego "doświadczenia", ale opanowanie całego sterowania zajmuje dosłownie chwilę i dla mnie, PCtowca, jest znacznie bardziej dokładne niż pad. Wniosek? Mirror's Edge nie jest grą, w którą trzeba grać określonym typem kontrolera, wszystko zależy tylko i wyłącznie od waszych preferencji.

I ostatnia kwestia, grafika oraz dźwięk. Ta pierwsza jest piękna i nie ma się co rozwodzić za wiele, bo o wszystkich jej zaletach mogliście się już przekonać wielokrotnie. Wielkie, sterylne miasto oraz krzykliwe kolory nadają taką samą świeżość Mirror's Edge jak Art Deco nadał Bioshockowi. Dodajmy do tego piękną animację ruchów oraz szereg efektów (w tym jednak zbytnio eksploatowany HDR), i oprawa wizualna zasługuje na uznanie. Dźwięk również jest dobry, polska lokalizacja jest porządna i nie burzy jako tako klimatu, zaś odgłos łamanego karku Faith budzi wrażenie "wiarygodnego". Muzyka ze swoim sztandarowym utworem Still Alive już z pewnością jest wam znana jako udana ścieżka dźwiękowa.

Niewykorzystane projekty okładek magazynów


mirrors edge

Przy tych całych wspaniałość niestety jeszcze bardziej rażą różnego typu niedoróbki techniczne. Zdarzyło mi się np., że po którymś z kolei ładowaniu gry monitor się wygaszał i trzeba było przełączyć się chwilowo do pulpitu, aby wszystko wróciło do normy. Być może to jakaś anomalia, być może kwestia sterowników ATI/AMD, ale jest to dosyć uporczywe. Z innych błędów można wymienić takie drobnostki jak np. błędna animacja przy śmierci bohaterki albo mała, ale jednak szansa na dostanie się do obszaru teoretycznie niedostępnego (i przy okazji konieczność zaczynania poziomu od nowa, niestety). Nie są to jednak wady, które zmieniają ocenę gry.

A ta jest, w moim przypadku, pozytywna. Mirror's Edge, pomimo że krótkie, zapewnia sporą dawkę świeżości. Kiedy wpadnie się w flow czerpie się niesamowitą radość gry. Z drugiej strony kiedy utkniemy lepiej mieć naprawdę mocne nerwy, szczególnie w przypadku próby bicia rekordów w ?wyścigowych" trybach gry. Inną kwestią jest to, czy krótka gra oparta głównie na jednym elemencie warta jest wydania ok. 130 zł. Z mojej strony, chociaż samą grę otrzymałem, odpowiedź brzmi tak, udawanie małpki, która skacze po miejskiej dżungli jest po prostu niesamowicie fajne. I czasami frustrujące.

Bezprzewodowy Headset Sony PS3


Bezprzewodowy Headset Sony PS3Bezprzewodowy Headset Sony PS3 Zestaw słuchawkowy dla konsoli Playstation 3, pozwalający na wygodne i wysoko jakościowe rozmowy. Zestaw łączy się poprzez Bluetooth oraz posiada obsługe komend głosowych, słuchawka jest kompatybilna z wszystkimi istniejącymi grami na konsole PS 3. Słuchawka może być uzywana także jako sam mikrofon kiedy jest podłączona bezpośrednio do konsoli przekazując odbierany dźwięk do telewizora. W zestawie znajduje się krótki kabel do ładowania słuchawki (USB - miniUSB). Kompatybilny z PlayStation 3 oraz każdym telefonem komórkowy posiadającym bluetooth.
 
Bezprzewodowy Headset Sony PS3